Ogłaszennyje – Katechumeni

"Pomódlcie się, katechumeni, do Pana", – każdego dnia podczas Boskiej liturgii wymawia diakon, a po tej modlitwie – jektienii – mówi: – "Ogłaszennii, izyditie!" („Katechumeni wyjdźcie”). Człowiekowi, biegłemu w literaturze, to zawołanie może porazić słuch; przecież słownik języka rosyjskiego S.I. Ożegowa przypisuje pojęciu "ogłaszennyj" interpretację "prowadzący siebie bezsensownie, hucznie, wariacko". Czyż takim jest miejsce w świątyni?

Tak, ciekawym zmianom poddawane są czasem znaczenia pewnych słów. W cerkiewnosłowiańskiej filologii czasownik "ogłaszat’" znaczył "ustnie nauczać pierwotnych prawd wiary", a przymiotnik "ogłaszennyje" (katechumeni) miał sens "pragnący przyjąć Święty Chrzest i uczący się chrześcijańskich dogmatów". Widocznie, niektórzy z tych ludzi zostawili swoisty ślad w historii, co i doprowadziło do pojawienia się nowego sensu słowa...

W dawnej Cerkwi chrzcili nie wszystkich po kolei. Pragnący przystąpić do kąpieli Chrztu powinien był jasno sobie przedstawiać treść chrześcijańskiej wiary, żeby na pytanie: "Czy wierzysz Chrystusowi?" Z całego serca dać odpowiedź: "Wierzę Mu, jak panu i Bogu!" Dlatego tych, którzy pozbawieni byli chrześcijańskiego wychowania, a także nawracanych z Izraelitów i pogan, dogmatów wiary nauczali biskupi, kapłani i katecheci. Katecheza trwała długo, czasami kilka lat. W ciągu tego czasu katechumeni nie mieli prawa być obecnymi na rdzeniu (głównej części) nabożeństwa – Sakramencie Eucharystii – razem z wiernymi chrześcijanami. Żeby nie pozbawić ich zupełnie obcowania z Cerkwią, twórcy porządków nabożeństw sprowadzili do pierwszej część liturgii pieśni religijne pouczającego charakteru i czytanie Pisma Świętego i nazwali ją "Liturgią Katechumenów".

Lecz kiedy czas pouczenia w trakcie nabożeństwa upływa i będzie następował święty i straszny moment jednoczenia się z Bogiem, ludzie z nieumytą wodami Chrztu duszą nie powinni zostać jego świadkami. Dlatego diakon najpierw wymawia jektenię o katechumenach, a potem nakazuje im oddalić się. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie ograniczano się do słów, a chrześcijanie przechodzili po świątyni z sprawdzali, czy nie został kto z nieochrzczonych.

Obecnie porządki zmieniły się. Świadkami Bożych Sakramentów stają się wszyscy chętni, nawet ci, którzy zajrzeli do cerkwi z próżniaczej ciekawości. Dawno zatracony został i sam stan katechizacji, chociaż liczni duchowni czują potrzebę jej odrodzenia. Lecz dlaczego zachowało się to zawołanie diakona i jest modlitwa Cerkwi za katechumenów?

Przedrewolucyjna "Podręczna książka duchownego" mówi: "W różnych miejscach kuli ziemskiej wielu innowierców zwraca się do Prawosławnej Cerkwi, przechodzą do Prawosławia i liczni spośród innych chrześcijan; dlatego nasza Cerkiew opiekuje się wszystkimi swoimi dziećmi, gdzie by oni nie byli i modlitewnie wstawia się przed Oświecicielem dusz i ciał za wszystkich katechumenów, nie spoglądając na to, że oni mogą być oddzieleni ogromnymi przestrzeniami; oprócz tego, katechumenami są dzieci, które otrzymały prawosławne imię przez porządek nareczenija (nazwania) niemowlęcia, ale jeszcze nie są ochrzczone... W aspekcie tego wszystkiego modlitwy za katechumenów nigdy nie utracą swojej siły i znaczenia i będą pozostawać w porządku Liturgii, dopóki będzie istnieć na ziemi Cerkiew Chrystusowa".

Co zaś dotyczy wyjścia ze świątyni – tu nie należy patrzeć na zachowanie się sąsiadów, a każdemu nieochrzczonemu człowiekowi trzeba zrozumieć: póki jeszcze nie mam prawa uczestniczyć w Eucharystii, to znaczy, powinienem wyjść.